Zen na wyspie
Fascynuje mnie umiejętność niektórych twórców gier, którzy potrafią obudować prostą mechanikę w taki sposób, że powstaje niezwykłe dzieło. Jednym z takich magików jest Jonathan Blow, który zadziwił świat grą Braid w 2008. Przyszło nam czekać niemal osiem lat na kolejną grę. Pytanie czy i tym razem mamy do czynienia z przebłyskiem geniuszu.
Blow oddaje nam do eksploracji wyspę, podzieloną na szereg instalacji, w obrębie których mamy do rozwiązania zestaw labiryntów. Przy czym labirynt bardziej przypomina układ ulic w nowym Jorku, niż zagadkę z gazetki Scooby Doo. Gdzie jest zatem trudność? Trudność polega na dodatkowej mechanice, która jest inna w każdej instalacji.
Czasami będą to kropki, które musimy zebrać wyznaczając ścieżkę w labiryncie, innym razem będą to kształty, które nasza ścieżka musi przybrać. Labirynty stają się coraz trudniejsza a dodatkowo trzeba przygotować się na to, że w pewnym momencie będzie trzeba „wyjść z pudełka” i pomyśleć nieszablonowo. Chwila, gdy uda nam się rozgryźć dostarcza ogromnej satysfakcji. Idealnie wpleciony „fiero moment”, o którym pisała Jane McGonigal w książce Reality is Broken.
Oprawa audiowizualna zachwyca. Cel-shadingowa grafika, ambientalna muzyka i skąpane w promieniach słońca otoczenie nadają całości onirycznego klimatu.
U mnie The Witness ląduje w pudełku z napisem Zen. Mogą uruchomić ją w wolnej chwili i poszwendać się po wyspie. Może przy okazji odkryje jakieś ciekawe miejsce albo rozwiążę kilka łamigłówek. Nie potrzebuję wgryzać się w historię, bo jej jako takiej nie ma. Nie muszę też przypominać sobie obłożenia przycisków czy klawiszologii. I pewnie te aspekty spowodowały, że gra spotkała się z mieszaną reakcją. W dodatku gra pozbawiona jest wszechobecnych dziś elementów feedbacku. Nie ma samouczków, podpowiedzi czy kropek na mapie – wszystko musimy rozgryźć sami.
Podsumowując, w moim prywatnym rankingu jest to mocne 8 na 10. Gra, którą pewnie nigdy nie skończę, ale będą do niej wielokrotnie wracał.
PS. Tydzień temu na youtubowym kanale Noclip pojawił się obszerny wywiad z autorem The Witness. Jest to kolejny świetnie zrealizowany i ciekawy materiał Danniego O’Dwyera.
Świetny tekst. To co ja wyjątkowego widzę w tej grze to to, że należy ona do gatunku metroidvanii, z wyjątkiem tym, że zdolności masz ty, a nie postać w grze 😉